Od około miesiąca większość z nas przebywa w domach dużo częściej niż zwykle. Wychodzimy tylko do pracy, na niezbędne zakupy, na krótki spacer. To dotyczy również mnie. Mój pokój przemienił się w miejsce pracy; siłownię, gdzie ćwiczę; kawiarnię, gdzie e-spotykam się ze znajomymi; kino, gdzie oglądam filmy; miejsce, w którym odpoczywam i śpię. Przebywając w tych czterech ścianach codziennie patrzę na plakat z wystawy Marty Szymielewicz pt. „To samo co wczoraj”. Obraz, który widzicie wyżej to jej babcia „Obierająca kartofle”. Na obrazach są sceny z życia codziennego jej dziadków. Zainspirowało mnie to do napisania właśnie tego tekstu.
Możliwości spędzania w urozmaicony sposób naszego czasu w zamknięciu są ograniczone. Dodatkowo niektórzy z nas zyskali kilka godzin każdego dnia. Co z tym czasem robić? Pewnie tak jak u mnie, od razu została napisana lista zadań, które mogę nadrobić. W związku z tym obejrzałam filmy, które czekały w kolejce. W końcu obejrzałam całą sagę Gwiezdnych Wojen i dziwiłam się czemu tego wcześniej nie zrobiłam. Posprzątałam w domu, bardzo, bardzo dokładnie. Przejrzałam swoją garderobę, posegregowałam ciuchy, w których już nie chodzę. Uporządkowałam wszystkie pliki w komputerze. Teraz nic nie mogę znaleźć, ale powoli się przyzwyczajam. Nadrobiłam książki z półki. Choć ta czynność nigdy mi się nie znudzi i mogę to robić non stop. Nadrobiłam też mój dług snu. Spało się świetnie, późniejsze pobudki, drzemki po południu. Teraz te wszystkie czynności są już zrobione. Zajęło mi to jakieś dwa tygodnie. Odpoczęłam, nadrobiłam zaległości.
i co dalej?
Mój dzień zaczął się zmieniać. Zauważyłam, że przez to słodkie lenistwo rozregulował mi się plan dnia. Przed ogłoszeniem epidemii pobudka o 6:00, śniadanie i zadania dnia: trochę pracy, spotkanie ze znajomymi, obowiązki domowe, zakupy, długi spacer, książka, czas z rodziną; no i spać. Przez ostatni czas było to wstawanie, o której się obudziłam, śniadanie czasem na obiad, brak ruchu, długie godziny przy komputerze. Dni się ze sobą zlewały. Zaniedbałam swoje obowiązki (choć tak bardzo je lubię), bo przecież jutro też jest dzień. Codziennie robiłam to samo, co wczoraj. Wieczne wakacje, tylko, że w domu. Patrząc na ten plakat z wystawy, pomyślałam o tych dziadkach. Co oni robią? Mają nieograniczony czas na wszystko, nic nie muszą. A jednak każdego dnia zachowują pewne ramy. Wiem dokładnie, o której moja babcia je śniadanie, o której pije drugą kawę, o której nie dzwonić, bo leci jej program w telewizji. Wszystko jak w zegarku, dopasowane do upływającego czasu.
Powrót do starego, a może do nowego?
Chciałam wrócić do swoich danych nawyków, rytuałów. Wiedziałam, że to niemożliwe, przynajmniej nie w całości. Przyszedł czas na planowanie nowego rytmu dnia. Przede wszystkim chciałam ułożyć swój dzień w pewne ramy, tak jak dziadkowie. Pobudka i kładzenie się spać o stałych godzinach – to był mój pierwszy cel. Regularność snu wpływa korzystnie na nasz organizm. Czy musimy być to wczesna godzina? Nie, każdy ma swój rytm dnia. Ja lubię wstawać rano, wtedy dzień wydaje mi się dłuższy. Ty możesz mieć inne potrzeby. Wstawaj, o różnych godzinach i sprawdź, która jest dla Ciebie najlepsza.
Jak zaplanować dzień?
Kolejną czynność jaką wykonałam było spisanie starych przyzwyczajeń. Wybrałam z nich te, które jestem w stanie wykonywać w domu lub z ograniczonym poruszaniem się na dworze. I to nie koniec. Skoro mam tworzyć swój nowy dzień, niech będzie bez utrudniających mi życie, niekorzystnych nawyków. Niektóre z nich, takie jak poranek z telefonem wyrzuciłam. Do tego dopisałam kilka nowych czynności, które chciałabym wprowadzić do swojego życia. Przez długi czas pisałam dziennik. Bardzo mi tego brakowało, a jednak mój umysł ciągle podsuwałam mi myśl: masz ważniejsze rzeczy do zrobienia, szkoda czasu. Teraz nie było wymówek, chciałam znaleźć na to czas. Zaplanowałam te czynności w mniej więcej określonych porach.
Rutyna dnia codziennego
Większość działań była dość przyziemna. Czy wkradnie się do mojego życia rutyna? Dla mnie rutyna, to zadania w ciągu dnia, które muszę wykonać. Są sztywno zaplanowane i następują po sobie w ściśle określonej kolejności. Mój plan miał pewne symptomy rutyny. Chciałam do tego podejść bardziej elastycznie. Dlatego wybrałam te zadania, które chcę, żeby odbywały się o mniej więcej konkretnych godzinach, jak sen czy mycie zębów. Do reszty podeszłam z większym luzem. Jednak nadal było mi mało. Chciałam uczynnić z pewnych czynności moje rytuały.
Rytuały, a rutyna, czym się różnią?
Rutyna, już wiecie. Czym zatem jest rytuał? To subiektywne podejściu do wykonywania danych czynności. Przynoszą nam przyjemności. Podchodzimy do nich bardziej uważnie, skupiając się na tu i teraz. Nadajemy im sens. Mojej babci rytuałem jest picie drugiej kawy, zawsze przy tym jest jakieś ciasteczko czy gorzka czekolada. Lubię do niej wpadać właśnie o tej porze. Nie tylko dlatego, że mogę pozwolić sobie na coś słodkiego, ale ze względu na ten wyjątkowy moment. Godzinę dla pobycia w pełnym skupieniu na sobie nawzajem, odczuwaniu smaku kawy przy wpadającym przez okno słońcu, z pytaniem wewnątrz nas: co przyniesie reszta dnia. Z racji, że nie piję często kawy, a chciałam zapożyczyć sobie tą przyjemność. Wybrałam filiżankę herbaty z owocem. Tak też zaplanowałam sobie inne rytuały dnia codziennego.
Rytuał wdzięczności
Innym moim rytuałem, który przywróciłam do życia sprzed zamknięcia nas w domach jest codzienna wdzięczność. Codziennie przed snem mój umysł, ale też często rano, wymienia rzeczy, za które chciałabym sobie podziękować. Czym różni się poranny rytuał od wieczornego? Rano jest to zazwyczaj bardziej ekscytacja dniem, który jest przede mną. Dziękuję sobie za możliwości, które wcześniej stworzyłam i dlatego zapowiada się wspaniały dzień. Czasem jest to wdzięczność za to, że już mogłam wstać, bo w pokoju zrobiło się duszno i mogę otworzyć sobie okno. Wieczorem natomiast są to rzeczy, które zrobiłam w ciągu dnia, które zobaczyłam (jak cudownie kwitnący kwiatek, który wcześniej zasadziłam albo gwiazdy na niebie), ale też za rozmowy, które wzbogaciły mój dzień. Tak jak w porannym przypadku, czasem jestem wdzięczna za to, ze ten dzień się już skończył i przeżyłam. Przecież nie każdy dzień jest piękny i wygodny.
Od jednorazowego aktu do nawyku
Z tych wszystkich działań, nie ważne czy są rutyną dnia codziennego czy wspaniałymi rytuałami, dochodzimy do nawyków. Badania pokazują, że już po 14 dniach codziennego wykonywania czynności, mają szansę stać się nawykiem, czyli sprawniejszym, bardziej automatycznym wykonywaniem danej czynności. Ważna jest tutaj powtarzalność i codzienna praktyka. Początkowo są to działania w pełni świadome, bo uczymy się je wykonywać krok, po kroku. Później możemy je wykonywać z zamkniętymi oczami, myśląc o zupełnie innych rzeczach. Ta definicja przyjmuje, że duża część naszych poczynań stanie się nieświadoma. Czy nasze rytuały będą zatem nawykami? Tak, ale będzie tam duży nacisk na uważność. To od nasz zależy czy zachowanie będzie świadome czy nie.
Jak skutecznie wyrobić nawyk?
Przede wszystkim, tak jak pisałam wcześniej, codzienna praktyka. Bez tego nie jesteśmy w stanie dojść do doskonałości w czynności. Dla każdego oczywiście czym innym jest doskonałość. Steven Covey definiuje nawyk jako skrzyżowanie wiedzy, umiejętności i pragnienia. Czyli wiedza o tym co trzeba zrobić, jak to wykonać i chęć podjęcia działania. Moim nowym nawykiem (choć może lepszym słowem byłoby reaktywowanym), nad którym pracuję są poranne ćwiczenia. Brak większego wysiłku w ciągu dnia spowodował ból w plecach. Dlatego jedną z pierwszych czynności od samego rana jest zestaw ćwiczeń skomponowany specjalnie pod moje potrzeby. Dzięki niemu czuję się naładowana pozytywną energią zanim jeszcze rozpocznę kolejny dzień.
Podsumowanie
Codziennie stajemy przed wyzwaniem jak ma wyglądać nasz dzień. Jak sprawić, by stał się bardziej przyjemny? Odpowiedzi jest wiele. Z doświadczenia wiem, że te najprostsze rozwiązania są najlepsze. Zamknięci w swoich domach, mamy czas, aby zaplanować ten czas na nowo. Rytuały pomagają znaleźć nam sens w codziennych czynnościach i wzbogacają nasze życie. Ciekawa jestem jakie są Wasze rytuały.
Bibliografia:
Obraz Marty Szymielewicz „Obierająca kartofle”
Stephen R. Covey „7nawyków skutecznego działania”